czwartek, 13 października 2016

  Hej, dzisiaj chciałam poopowiadać trochę o szkole muzycznej. Czy warto? Czy zajmuje dużo czasu? Jak to się ma do życia, spania i oddychania? Jak przeżyłam ten pierwszy miesiąc i czy jestem zawiedziona?

 Może po kolei. Zacznę od czegoś co nie zachęca do takiej formy  spędzania wolnego czasu. Większosć rodziców posyła swoje dzieci do SM w wieku 7-8 lat. Zawsze od budykiem i zaraz po wejściu do niego obserwuje się mnóstwo dzieci i jeszcze więcej rodziców. Rodziców przekonanych, że ich dziecko jest najlepsze, najważniejsze itd. Z jednej strony to dobrze, że dzieci od najmłodszych lat mają styczność z muzyką ale z drugiej strony wielu rodziców posyła dzieci do szkoły i później ma pretensje, że nie mają kiedy dzieci wozić do niej. Albo po prostu rodzic nie potrafi zrozumieć, że zajęcia są w ustalonych godzinach i tego nie da się zmienić (chyba, że chodzi o instrument główny). Na początku roku byłam świadkiem takiego typowego buractwa. Pod salą stali rodzice z dziećmi i każdy się przepychał "bo moje dziecko musi być na tych konkretnych zajęciach, w ten konkretny dzień", mimo że grup, do których można się zapisywać jest kilka a wszystkie dzieci na jednej się nie zmieszczą. Przepychanki, obrażanie nauczycieli, dyrektorki, pokazywanie "ja jestem najważniejszy i ma być tak jak powiem". Od strony uczniów starszych jest to po prostu żałosne. Już wolę nawet nie myśleć jak to wygląda od strony nauczycieli. Sytuacja dotyczy rodziców dzieci młodszych (stopień I) gdzie grup na jednym roku zazwyczaj jest conajmniej sześć a godzin teori nie więcej niż 4.Więc uważam, że jeśli rodzic chce by dziecko rozwijało się pod kątem kulturalnym praktycznie za darmo to powinni pokazać przynajmniej odrobinę klasy i dobrej woli a nie skończonego chamstwa. To naprawdę oglądane z boku wygląda zniechęcająco. Człowiek myśli, że skoro rodzice dbają o wykształcenie muzyczne i rozwój wrazliwości u młodych ludzi to powinni okazywać trochę wyrozumiałości i czegoś na kształt empati a jest całkowicie na odwrót.

 Wiele osób chciałoby wysłać dzieci do SM albo samemu się zapisać ale boi się o to czy szkoła nie zajmie mu za dużo czasu. Owszem SM jest jednym z bardziej zajmujących zajęć dodatkowych. Liczba godzin zmienia się w zależności od klasy ale na instrumecie na I stopniu przeważnie nie przekracza 5 godzin teorii i 2 godzin zajęć na instrumrncie głównym, do tego dochodzi jeszcze 2 godziny orkiestry i chóru, które odbywają się przeważnie w piątek w godzinach wieczornych. Na II stopniu przeważnie zajęcia są podobnie rozplanowane. Wyjątkiem jest wydział wokalny na którym obecnie mam 8 godzin teorii, dwie przedmiotu głównego i jedną fortepianu. Czy to dużo? Można powiedzieć, że tak ale spokojnie da się wszystko rozplanować tak aby na wszystko czasu starczyło. A jeśli nawet nie można rozbić rok na dwa lata.

 Czy da się pogodzić SM z przygotowaniami do matury z biologi i chemi? Narazie daję radę. Owszem jest to dodatkowa szkoła, zajmuje troche czasu i również do niej trzeba się uczyć ale zauważyłam, że z racji że nie mam czasu na odkładanie zadań robię wszystko co mam do roboty. Owszem zdarza mi sie nie nauczyć na sprawdzian czy nie zrobię PD ale nie dlatego, że nie mam czasu a bardziej z "lenia". Tak poza szkołą mam jeszcze czas na fakultety, przygotowania maturalne, korepetycje i (UWAGA to może być zaskakujące ) na spanie, rozmowy ze znajomymi. Owszem jest tego czasu o wiele mniej niż do tej pory ale jednak udaje mi się go znaleźć.

  Moim zdaniem SM to dobry wybór nawet na klasę maturalną. Wiele osób rezygnuje lub bierze sobię urlop w tym konkretnym czasie ale ja uważam, że lepiej jest rozbić rok boi tak jeśli planujemy wrócić to będziemy mieli szkołę o rok dłużej, wiec chyba lepiej mieć lżejszy ostatni rok liceum i następny rok, który w wielu przypadkach jest pierwszym rokirm studiów. Póki co nie jestem zawiedziona. Jest to taka odskocznia od biologii, chemii i całej reszty przedmiotów maturalnych. Dzięki SM robię też o wiele rzeczy więcej niż normalnie bym zrobia bo nie mam już czasu na odkładanie nauki czy innych obowiązków na nieistniejące jutro. Może trochę za wcześnie na takie deklaracje bo tak naprawdę dopiero zaczęłam to jednak nie sądzę, żeby zmieniło się to jakoś diametralnie w ciągu następnych miesięcy.





 

1 komentarz:

  1. Hej, hej siostruś!
    Nominowałam cię do Liebster Blog Award!
    Pytania znajdziesz tutaj: http://ostatniamysl.blogspot.com/2016/10/lba-5-6-7.html
    Pozdrawiam
    Kot

    OdpowiedzUsuń